Dzień 19 „Hidden lake”

Dzień 19 „Hidden lake”

Pobudka przed wschodem słońca. Annapurnę południową rozświetla księżyc. Dziś idziemy w górę, drogą, którą z bazy transportowano na wyprawie wyposażenie i prowiant do bazy wysuniętej na ok 5000km. Idziemy z Birem Bahadurem prawie na lekko. Góra i wysokość daje jednak się szybko we znaki. Dochodzimy do hidden lake i pogoda nie daje nam się w pełni cieszyć widokami. Chmury odsłaniają grań, za którą ma na nas czekać kolejne 400m w górę. Tę drogę można zrobić tylko z biwakiem. Nie wiem jak uczestnicy z 1979 z ciężkimi plecakami to robili w dobę w warunkach zimowych. Dzisiaj duma idzie do kieszeni, zdrowy rozsądek wygrywa i postanawiamy zejść do bazy tuż po zebraniu dokumentacji zdjęciowo filmowej. Dzięki Górskie mapy mamy dokładną wizualizację drogi, ta jednak, jak to z Birem bywa przy powrocie bywa skomplikowana i tylko pozornie bezpieczna. Moje zimowe buty nie są dostosowane do mokrych trawiastych warunków i zwyczajnie jeżdżę jak na nartach. Kilkadziesiąt metrów w dół nie wygląda obiecująco więc zakładam raczki! Po powrocie do bazy zapalamy świeczkę przy tabliczce pamiątkowej i idziemy spać… Czas nie pozwala na ponowne wyjście.
M.

Pobudka z super widokami. Jak co dzień do ok. 9-11 pełna panorama góry. Chłopaki w czwórkę (Arek, Bartek, Darek, Maciej) gotowi do wyjścia „na wycieczkę” do Hidden lake i dalej. Tylko wpierw „pora dla sponsora” czyli sesja zdjęciowa z flagami tych, dzięki którym (m.in.) tutaj dotarliśmy. Chłopaki do góry, my do namiotów i w kimę.
W południe zjawia się Bartek, bo on musi spadać na dół do Kathmandu. Sprawy służbowe i prywatne. Dla niego wyprawa się kończy. Po pół godzinki niespodzianka! Reszta ekipy jest na dole. Rzeczywistość okazała się brutalna i musieli zweryfikować swoje ambitne plany. Trochę relaksu, jakieś jedzonka i dzionek minął.
R.

Wyślij e-mail
Polub nas na FB
Zobacz na na YT
Śledź nas na Instagram
Wyślij e-mail
Polub nas na FB
Zobacz na na YT
Śledź nas na Instagram