Dzień 2 „Odpalamy Jelonka”
Mija pierwsza w nocy, a my nadal w drodze do Pokhary. Otóż, gdyby to była droga to może i byłoby szybko, ale w zasadzie w 80% nawierzchni jest niestety w remoncie. Poza tym drobnym faktem, w nocy było wielu takich jak my, co też pomyśleli, że nie będzie korków (no i że droga do Pokhary istnieje). Nasz kierowca za to okazał się niezłym asem, dlatego to jego bolid wydawał się cierpieć w tej podróży najbardziej. Rysiek obawiał się, że nas trzech z walizami irańskimi nie zmieści się do Mercedesa C klasy w drodze do KRK, a tu zajeżdża Suzuki Swift.
Teren przypomina trasę Dakaru i cytując Ryśka – drodzy offroadowcy! Jak szukacie challangu walcie na himalaya highway Kathmandu – Pokhara, a przeżyjecie niezapomniane chwile.
Dobrze po piątej rano osiągamy nasz nocny cel – Snow Hill. Rzuca się nam w oczy skończony i nareszcie wyremontowany kompleks restauracyjny – tzn. dobra nasza, bo nie będzie od rana młota pneumatycznego, a przecież już świta.
Po 4 godzinach regeneracji zbieramy się do Muzeum. Odbieramy ze Snow Hill pozostawione na przechowanie fanty i jedziemy prosto do Jelonka. Piękna jesień tego marca. Arek przekręca hebel, odgarnia liście, pajęczyny, wchodzi do kabiny, przekręca kluczyk w stacyjce i to jest ten moment… Zapala „od strzała”! I ten dźwięk starego silnika ponownie w naszych uszach, a z wydechu oczekiwana czarna chmura spalin.
Nepalczycy na Jelonku zawiesili stworzone przez nich banery informujące odwiedzających o zasługach tego pojazdu dla polskich wypraw w Himalaje – piękny gest. Jeden dostaliśmy w podziękowaniu – zabieramy do Polski.
Plan wyruszenia w niedzielę w stronę Indii zaczyna się przedłużać. W między czasie dostaję sygnały, że ubezpieczalnia ma jednak oddział terenowy na południe w stronę granicy z Indiami, a jutro w Nepalu przecież święto. Arek sprawdza podstawowe układy Jelonka. Naprawia (nareszcie) kierunkowskazy. Paradoksalnie nie są one w Azji absolutnie potrzebne, bo nikt z nich tu nie korzysta.
Cały czas muzeum odwiedzają liczni zagraniczni goście. Nikt nie przechodzi koło Jelonka obojętnie. Powtórzę – to była promocja polskiego dorobku narodowego na ogromna skalę. Mimo przygotowań, oprowadzamy z fascynacją każdą grupę wokół pojazdu. Dostajemy ogrom pytań i już wiemy, że dziś z Pokhary nie wyruszymy. Żegnamy się z dyrektorką muzeum i ruszamy Jelonkiem zaparkować go przy samym jeziorze na wprost wejścia do Snow Hill. Pięknie się ten pojazd komponuje na tle licznych straganów i nepalskich uliczek. Wywieszamy na noc flagę Nepalu, to jedna z tych pamiątek, które zabierzemy do Polski!
M.















